Dzień 2 – Sługa Boży Stefan Wyszyński

O, najmilsze dzieci, jeśli w naszym życiu katolickim włada atmosfera rodzinności, jeśli jest tak wiele tej przedziwnej bliskości, ta prostota niezwykła, tyle serca, to wszystko to zawdzięczamy temu, że cześć Macierzyństwa Maryi spływa z Jej Oblicza, z Jej ołtarzy. Spływa na całe nasze życie, na szczegóły tego życia, na sprawy nasze rodzinne, na macierzyństwo naszych matek, na dziewictwo naszych sióstr, na tę postawę godną, pełną szacunku wobec kobiety, naszych ojców i naszych braci. To wszystko, co płynie z ołtarza Maryi, co płynie z macierzyńskiej postaci Maryi, to wszystko odmienia obyczaje naszego życia codziennego.

I cała szlachetność narodu polskiego wiąże się tak bardzo, z czcią Matki Najświętszej. Cała ta, że się tak wyrażę, elegancja polska, jest wynikiem wychowania w okręgu promienia, który spływa z naszego szlachetnego stosunku do Niewiasty w Matce Boga. Całe nasze życie rodzinne, domowe tak wiele czerpie z tej chwały, z tej godności, z dostojności Matki Boga. Jak wiele Jej zawdzięczamy, my naród polski, w kształtowaniu naszego obyczaju narodowego! Już pozostaniemy wierni tej czci, tak wychowawczej, tej czci tak szlachetnie kształtującej nasze uczucia, tak nas nieustannie oczyszczającej. Potrzeba, ażeby na horyzoncie naszego życia narodowego było Wielkie Światło, które oczyszczałoby nasze oczy, aby była jakaś wielka szlachetna postawa, która by uczyła i nas godności życia; jakaś wielka czystość, która by nas nieustannie omywała. Boć przecież prawdą jest, że nawet najbrudniejszy świat, im bardziej brudny, tym bardziej tęskni za jakąś wymarzoną, nietkniętą czystością.

Na kolanach modlił się Murillo, gdy pędzlem wypisywał ukradzione niebu tajemnice, aby swą Purissima odmalować, zda się, dotknięciem skrzydeł anielskich. I dokonał tego cudu sztuki, którego tajemnicy dotychczas nikt nie odkrył, a tylko świat artystów zastanawia się, czy człowiek w swym artyzmie w swym wyczuciu piękna, może jeszcze dalej, chociaż o jedną rysę, posunąć się?!

Jeśli to tak wygląda, dzieci najmilsze, na płótnie, to jakże może wyglądać w duszy, gdy człowiek rozkocha się w tym wspaniałym Ideale. Potrzeba i nam, narodowi naszemu, byśmy się rozkochali w tym Ideale. Nie wystarczy więc patrzeć w to czyste Oblicze, choćby zranione, ale trzeba w Jego oczach wyczytywać to wszystko, co dla odnowy naszego życia narodowego jest potrzebne.

Stąd też i my, składając Śluby Jasnogórskie, odnawiając je po trzech wiekach, przejmując je na barki całego narodu, pragnęliśmy zbliżyć się do tego ideału czystości. Przyrzekliśmy na Jasnej Górze, iż zerwiemy z najrozmaitszymi nałogami i złymi skłonnościami, które się wdarły w czasach wojen, okupacji, ciężkich przeżyć w nasz obyczaj narodowy. Będziemy ten obyczaj poprawiali, zdobywając w pracy wytrwałej te cnoty, które ułatwią nam kochać Boga, bliźniego i odmienić oblicze polskiej ziemi.

Rozpoczęliśmy wielką pracę! Promieniem przesuwającym się przez polską ziemię jest Obraz Jasnogórski, wędrujący ze świątyni do świątyni. Ale za nim musi się przesunąć ciężka polska dola, ten ciężki polski trud i znój, ta cała nasza męka narodowa, która niekiedy sprawia, że mdlejemy, opuszczając w zwątpieniu dłonie. Jeśli Ona zwyciężyła głowę węża, to niewątpliwie przy Jej pomocy, przez łaski z Nią zdobyte, zdołamy odnowić nasze dusze i oblicze polskiej ziemi. Przecież w Niej jest cnót wszelkich głębia, jak to widzimy w Litanii Loretańskiej. Wystarczy rozważyć je, aby zrozumieć jak wielką pomoc naród w wychowaniu siebie i swych pokoleń czerpie ze wzoru Służebnicy Pańskiej.

(Kardynał Stefan Wyszyński, Do młodzieży akademickiej podczas Nawiedzenia stolicy w kościele św. Anny, 11.11.1957)