Gdy to wszystko przeżywamy, najmilsze dzieci, widocznie potrzeba, abyśmy zdobyli się na jeszcze większą miłość i na jeszcze większą dojrzałość, na głębszego ducha wyrozumienia i przebaczenia. Bo nasza wielkoduszność i wyrozumienie świadczy o naszej katolickiej kulturze i katolickiej postawie, która nawet w cierpieniach i upokorzeniach umie zachować spokój, godność, ducha jedności i zgody. Z naszymi religijnymi przeżyciami zawsze wnosiliśmy i wnosimy ducha pokoju i przebaczenia dla naszych braci, którzy nas nie rozumieją, choć patrzą na to, z jaką godnością i spokojem, jak łatwo wszystko przyjmujemy i wszystkim przebaczamy.
I dzisiaj, najmilsze dzieci, gdy stajemy przed Matką pięknej miłości, obecną w misterium Chrystusa i Kościoła, obecną w dziejach naszego narodu, naszej czci i miłości, gdy stajemy przed Matką, która nas jednoczy i zespala, musimy sobie przyrzec, że wyjdziemy stąd, jako prawdziwe dzieci Matki pięknej miłości, godne tego miana, rządzące się Jej duchem. Wyjdziemy więc niczym nie zrażeni, niczym nie zgorszeni, opanowani wewnętrznie i spokojni. Jeszcze głębszą miłość mieć będziemy dla wszystkich naszych braci. Zdobędziemy się na ducha największej nawet miłości, niekiedy tak trudnej, której domagał się Chrystus od dzieci swoich! „Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy mają was w nienawiści, a módlcie się za prześladujących i potwarzających was” (Mt 5,44).
Będzie to prawdziwe naśladowanie Matki pięknej miłości, naśladowanie do którego wezwał na Ojciec święty Paweł VI, w swej wspaniałej alokucji, zaczynającej się od słów: Signum magnum – „Znak wielki ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce”.
(Kardynał Stefan Wyszyński, Rozpoczęcie Nawiedzenia w archidiecezji krakowskiej (bez Obrazu Nawiedzenia) w Nowym Targu, 04.11.1967).